Kim jest „ten facet”? – o filmie „Jeszcze nie koniec” w reż. X. Legranda

sdr

Trwa VIII edycja Interdyscyplinarnego Programu Edukacji Medialnej i Społecznej „Kino Szkoła”. 22 maja uczniowie klasy 1 a (o profilu dziennikarsko-medialnym) oraz gimnazjaliści z 3 A 22 udali się do kina „Odeon” na film Xaviera Legranda pt. „Jeszcze nie koniec”, który wyświetlano w ramach wspomnianego projektu.

Film poprzedzała 30 minutowa prelekcja, na której omawiany był problemy przemocy oraz różnic między przemocą a agresją. Wykład zaczął się od „burzy mózgów”, każdy miał możliwość podzielenia się swoimi przemyśleniami i poglądami. Wnioskuję, że krótka, choć treściwa prezentacja, pomogła nam właściwie podejść do filmu i poprawnie go zrozumieć.

Film podejmował tematykę przemocy w rodzinie pokazaną na przykładzie losów francuskiej rodziny Bessonów. Miriam i Antoine Besson są po rozwodzie. Miriam chciałaby uzyskać wyłączną opiekę nad synem Julienem, aby ochronić go przed ojcem, który – jak twierdzi kobieta – jest brutalny. Z kolei Antoine przedstawia siebie jako lekceważonego rodzica. Przydzielony do sprawy sędzia zarządza wspólną opiekę nad dzieckiem. Julien staje się zakładnikiem narastającego konfliktu pomiędzy rodzicami. Przyparty do muru stara się zapobiec najgorszemu.

Przez cały filmy to matka budzi w widzu zaufanie, natomiast ojciec, nazywany przez syna „tym facetem”, sprawia wrażenie postaci z horroru, która w każdej chwili może pojawić się na ekranie, nawet w najmniej spodziewanym momencie. Matka i dzieci szukają schronienia przed prześladowcą, ciągle się ukrywają, okłamują go, próbują go zmylić w poszukiwaniu ich miejsca zamieszkania. Antoine stosuje wobec bliskich różne formy  przemocy – szantaż, przemoc ekonomiczną, prześladowanie. Wszystko po to, by móc zemścić się na byłej żonie. Tak samo jak Miriam boimy się o Juliena, gdy wyjeżdża na weekend do ojca, obawiamy się każdego ruchu, gestu Antoniego, oglądamy cały film w napięciu, obawiając się o losu rodziny.

Film podważa sprawiedliwość czy nieomylność sądu, który skazał Miriam na kontynuację koszmaru. Musiało dojść do tragedii, by oprawca został ukarany.

„Jeszcze nie koniec” w mojej opinii jest pozycją wręcz obowiązkową. Żałuję, że w Polsce był możliwy do obejrzenia jedynie na festiwalu „Tofifest” w Toruniu. Gdyby trafił do szerszej publiczności, pomógłby w zrozumieniu, jak wielkim problemem jest przemoc i jak ciężko ją udowodnić oraz zwalczyć.

Film nie mówi niczego wprost, kiedy w ciszy, bez muzyki pojawiają się napisy końcowe, nadal nie mamy pewności, co do losów Miriam i jej dzieci oraz motywów postępowania ojca. Czy chodzi tu o urażone ego samca, który nie potrafi pogodzić się z porażką? Czy raczej o wybuchowy charakter mężczyzny chcącego mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą? A może sam był ofiarą przemocy w dzieciństwie?

Myślę, że każdego z nas film pozostawił z innymi przemyśleniami.

To jeszcze nie koniec naszej edukacji filmowej – kolejne wyście planujemy w czerwcu. Oby „Wieża. Jasny dzień” w reż. Jagody Szelc okazała się równie interesujaca.

Łucja Modrak, kl. 1 a